Codziennie otrzymuję sporo wiadomości, które są pełne pytań, wątpliwości dotyczących aklimatyzacji dzieciaków w zimnie. Czy to na pewno działa? Czy są w ogóle jakieś badania w tym temacie? Czy są jakieś przesłanki, że hartowanie w zimnie wzmacnia układ odpornościowy.
A że jestem człowiekiem leniwym i nie chce mi się odpisywać każdemu z osobna, to postanowiłem z czysto egoistycznych pobudek napisać na ten temat wpis.
A dowiesz się z niego:
U dziecka, które na co dzień nie ma dużo aktywności na świeżym powietrzu (nie przeszło aklimatyzacji) i nagle zostanie wyprowadzone na zimno dochodzi do:
Oznacza to, że organizm dziecka w pierwszej chwili reaguje na zimno jak na bodziec stresowy. Zwiększa się objętość wyrzutowa serca, przyspiesza oddech i zwiększa się siła mięśni. Organizm malucha jest przygotowywany do stawienia czoła niekorzystnym warunkom.
Jednak stopniowe hartowanie dziecka i aklimatyzacja w zimnie sprawia, że każde kolejne narażenie na niekorzystne warunki słabiej aktywuje nadnercza, a więc reakcja na bodziec na stres w postaci zimna jest słabsza. Dziecko hartuje się. A stres wywołany zimnem z czasem przestaje osłabiać jego układ immunologiczny.
Przez lata uważano, że zimno jako bodziec stresowy osłabia okresowo odporność i zwiększa podatność na infekcje. Starano się to tłumaczyć tym, że niska temperatura powoduje skurcz naczyń w błonie śluzowej nosa, spada jej ukrwienie, a tym samym dostępność komórek układu odpornościowego. To tłumaczy dlaczego nasze mamy i babcie naszych dzieci miały i (mają do dzisiaj niestety) obsesję na punkcie szaliczków, czapeczek i przewiania.
Wielu rodziców przejęło “przekonania swoich rodziców” i dalej powtarza nieprawdziwą tezę, że wychłodzenie powierzchni ciała dziecka (ang. chilling – “przewianie”) wywołuje infekcje górnych dróg oddechowych m.in. przeziębienie.
Współczesna nauka zupełnie odrzuca ten pogląd i stoi na stanowisku, że związek przyczynowo-skutkowy między ostrym ochłodzeniem powierzchni ciała a przeziębieniami nie istnieje.
Castellani i współpracownicy podważyli teorię wychłodzenia, a Jansky z zespołem badaczy zasugerowali, że hartowanie (poprawa tolerancji na zimno) wręcz aktywuje układ odpornościowy.
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/12471310/
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/8925815/
Muszę w tym miejscu zaznaczyć, że hartować można dziecko zdrowe, czyli takie, które nie choruje przewlekle, nie ma potwierdzonego niedoboru odporności (nie mylić z częstymi infekcjami!) albo jest leczone lekami immunosupresyjnymi (czyli takimi, które wyciszają celowo układ immunologiczny).
Naukowcy w wielu badaniach starali się znaleźć zależność między wysiłkiem fizycznym a aklimatyzacją w niskiej temperaturze. Wielu z nas wpajano, że sport to zdrowie. Owszem pod warunkiem, że jest to umiarkowana aktywność fizyczna. Sport wyczynowy albo amatorski o dużej intensywności jest już dla organizmu stresorem i wywiera na układ odpornościowy negatywny wpływ. Okazało się jednak, że sportowcy zaklimatyzowani do niższych temperatur notują niższy wyrzut kortyzolu pomimo intensywnego wysiłku.
W jednym z badań badano reakcje fizjologiczne i zmiany w populacjach komórek układu odpornościowego w dwóch grupach łyżwiarzy, które na co dzień jeździły po torze na świeżym, mroźnym powietrzu (5 stopni Celjsusza, 40-50% wilgotności powietrza) albo w warunkach termoneutralnych na zamkniętej, ogrzewanej hali (21 stopni Celsjusza, 30-40% wilgotności). Okazało się, że w grupie jeżdżącej na co dzień w zimnie po wysiłku aktywowane były w głównej mierze neutrofile, a w grupie nieaklimatyzowanej (czyli trenującej na co dzień w cieple) pod wpływem treningu w zimnie aktywowane były raczej limfocyty, ale notowano u nich wyższe stężenia kortyzolu (hormonu stresu).
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3994584/?utm_source=pocket_mylist
W świetle tego co mówią powyższe badania jestem zdania, że:
Badania naukowe znalazły również odpowiedź na często większą wytrzymałość cieplną dzieci w porównaniu z dorosłymi. Być może doświadczyłeś takiej sytuacji, że Twoje dziecko biega po dworze w podkoszulku, a Tobie jest zimno i zakładasz dłuższy rękaw. Ta różnica w odczuwaniu ciepła i zimna jest często powodem przegrzewania maluchów przez rodziców, którzy wychodzą z założenia, że skoro im jest chłodno, to dziecko również odczuwa ten chłód.
Okazuje się, że choć dziecko w zimnie ma niższą temperaturę powierzchni ciała od dorosłego (co spowodowane jest silniejszym skurczem naczyń u dzieci), to w ekspozycji na chłód dzieci generują więcej ciepła metabolicznego niż dorośli w takich samych warunkach. Efekt nasila się jednak w ruchu, a nie podczas bezruchu czy odpoczynku.
Dlatego kiedy niesiemy dziecko w nosidle lub wieziemy w wózku to warto zabrać ze sobą jedną warstwę ubrań więcej.
Jestem ciekaw czy Twoje obserwacje pokrywają z wynikami badań, które tu przedstawił.
Ja codziennie obserwuję korzystny wpływ aklimatyzowania moich chłopaków w niesprzyjających warunkach.
Jestem jednak, że i Ty tego doświadczysz – musisz tylko spróbować zmienić swoje przekonania i wytrwać w nawyku hartowania nieco dłużej.
Miłego!
Artur