Z tego wpisu dowiesz się:
Wszyscy bez wyjątku wypatrują wiosną rozpoczęcia sezonu owocowego. Po zimowym “owocowym” poście na przełomie kwietnia/maja rzucamy się w marketach na pierwsze truskawki, borówki i maliny. I często oszukujemy się, że te pięknie wyglądający owoce, mieniące się w świetle dobrze dobranego, jasnego marketowego oświetlenia smakują tak samo jak te kupione na lokalnym ryneczku czy samodzielnie wyhodowane. Czy zimą jesteśmy skazani na pryskane owoce cytrusowe, “hiszpańskie” gigantyczne truskawki bez smaku czy masowo produkowane zioła?
Absoulutnie nie!
Jest wiele sposobów na to, by raczyć się doskonałej jakości owocami i warzywami przez cały rok. Wystarczy odrobinę chęci i czasu. A i dla tych, co czasu nie mają mam bardzo fajną propozycję.
Jeśli chcesz korzystać z sezonowych owoców i warzyw przez cały rok wiosną i latem kupuj dobrej jakości, certyfikowane odmiany i twórz przetwory w różnej postaci.
Ja na przykład ze śliwek węgierek przygotowuje “czekośliwkę” albo sos barbecue ,a z pomidorów robię przeciery, keczupy, sosy ajvar (z dodatkiem papryki). Truskawki i wiśnie “przerabiam” na dżemy.
Mrożenie jest dobrym sposobem na konserwację żywności, ale ma kilka ograniczeń. Przez lata mrożenie owoców przestało się kojarzyć z trzymaniem zmiksowanych truskawek w starej, radzieckiej zamrażarce MIŃSK w opakowaniu po margarynie. Większość chłodziarek pracuje dzisiaj w technologii NO FROST, więc mrożone warzywa i owoce zachowują estetyczny wygląd, nie tracąc przy tym właściwości odżywczych.
O liofilizacji bez mikrofal pisałem już na blogu. Jeśli chcesz wiedzieć dlaczego są w mojej opinii lepsze od pryskanych cytrusów kupowanych w zimie skorzystaj z linku pod tym akapitem. Tu napiszę tylko, że liofilizowane owoce nie zmieniają kształtu, barwy, struktury, a co najważniejsze właściwości odżywczych w porównaniu z owocem wyjściowym. Do tego mają znacznie większą trwałość niż owoce suszone czy kandyzowane. Zima to idealny czas, by korzystać z ich dobrodziejstw.
Czytaj również: Dlaczego owoce liofilizowane są lepsze od cytrusów z marketu?
Nie ma lepszej, zdrowszej i pewniejszej opcji niż samodzielna uprawa roślin, ziół, owoców i warzyw na własny użytek. Dlaczego?
Zdaję sobie sprawę, że uprawa roślin na działce, oknie czy balkonie wymaga czasu i cierpliwości. Widzę i doceniam to dopiero teraz po latach, gdy widzę swoją Aurelię doglądającą pomidory koktajlowe w doniczkach, albo przypominam sobie ciężką pracę własnego ojca na naszej działce.
Jeśli ktoś lubi uprawę roślin, traktuje to jako odskocznię od codzienności czy swojego rodzaju hobby, to OK. Natomiast jest sporo osób, które może i chcieliby mieć na stole coś ze swojego ogródka, ale zwyczajnie nie mają “ręki” do roślin, czasu na uprawę. I ja należę do takich osób – sama uprawa i grzebanie w ziemii mnie relaksuje, ale nie mam zwyczajnie czasu na zajmowanie się tym tematem. To nie jest tak, że owoce, warzywa czy zioła same rosną. Uprawa wiążę się z:
Ale chcąc mieć zawsze świeże zioła, kilka podstawowych warzyw i owoców na niedzielny obiad wcale nie jesteś skazany na grzebanie w ziemi. Szukając prostych sposobów na uprawę przypomniałem sobie pewien projekt z biologii w liceum – uprawiałem wtedy kalanchoe na…wodzie. I tak wpadł mi do głowy pomysł, by zacząć uprawiać w domu zioła na hydroponice.
Czytaj również: Która kasza jest najzdrowsza dla dzieci?
W dużym uproszczeniu hydroponika to uprawa bez gleby. Najczęściej na pożywce wodnej, w której zanurzone są korzenie uprawianej rośliny. Bo choć wydaje się, że roślina potrzebuje do życia gleby – to wcale tak nie jest.
Roślina potrzebuje do życia fotosyntezy – czyli procesu, dzięki któremu z dwutlenku węgla i wody w obecności promieniowania słonecznego powstaje glukoza i tlen. Więc po co roślinom gleba – a no po to, by czerpać z niej wodę i sole mineralne. Nie stoi więc nic na przeszkodzie, żeby glebę w naszej uprawie w ogóle wyeliminować. I prowadzić uprawę hydroponiczną Co dzięki temu zyskamy?
Uprawa hydroponiczna tylko na pierwszy rzut oka wydaje się skomplikowana, bo wygląda trochę futurystycznie. Zamiast gleby mamy granulat (albo i nie), mamy wskaźniki wody, czasami lampkę LED, pojemnik na wodę i kilka różnych gadżetów.
Nie musisz się wcale na tym znać. Nie musisz się zastanawiać się jak to wszystko ze sobą połączyć. W sieci znajdziesz wiele gotowych zestawów do hydroponiki i tutoriali jak krok po kroku założyć swoją uprawę.
Ja wybrałem zestaw do hydroponiki i nasiona z Nelson &Garden.
Czytaj również: Czy karmienie dzieci metodą BLW nadaje się dla…ojców?
Zestaw Nelson & Garden zawiera:
Poza samym podstawowym zestawem startowym możesz później dokupić tzw. mini-szklarnię – czyli gadżet, który ułatwia hurtowe ukorzenianie roślin. Gdy roślina zbuduje mocny system korzeniowy znacznie łatwiej radzi sobie potem w hydroponicznej uprawie.
1. Jeśli rezygnujesz z gotowego nawozu – musisz regularnie nawozić ekologicznie. Wtedy rośliny znacznie lepiej rosną na hydroponice.
2. Miejsce gdzie ustawisz skrzynkę z hydroponiką musi być dobrze doświetlone. Jeśli nie jesteś w stanie tego zapewnić, wykorzystaj w tym celu lampę LED.
3. O ile to możliwe staraj się rozdzielić uprawę na wodzie od upraw innych roślin w glebie. Dlaczego? Bo hydroponika jest sterylna jeśli chodzi o szkodniki, a trzymając skrzynkę w pobliżu gleby narażasz się, że wciornastki, ziemiórka, przędziorki czy inne mszyce nie zniweczą twojej super-uprawy na parapecie 😉
UWAGA! KOD RABATOWY!
Jeśli chciałbyś sprawdzić czy hydroponika jest rzeczywiście dla Ciebie i czy naprawdę tak łatwo się z nią uprawia zioła i inne rośliny to mam dla Ciebie nie lada prezent. Kod rabatowy – 15% do oficjalnego sklepu Nelson & Garden (klik-klik). Przygotuj koszyk, wklep NG15AR i sprawdź ile dostałeś ode mnie zniżki! Z pewnością zrobi wrażenie 😉