Choroba u dziecka to podwójny stres dla rodzica. Nie tylko dlatego, że czasami nie wie jak pomóc swojemu maluchowi. Ale również dlatego, że nawet gdy już jakieś rozwiązanie znajdzie, to nie ma pewności, że mały urwis da szansę sobie pomóc. Zdałem sobie sprawę z tego dopiero wtedy, gdy sam zostałem ojcem i szukałem odpowiedzi jak podać dziecku antybiotyk, żeby go nie zwymiotowało.
Do tej pory irytowałem się wręcz, gdy rodzic przy aptecznej ladzie wybrzydzał i na każdą moją propozycję odpowiadał:
Kurczę za każdym razem przenosiłem się myślami w czasy mojego dzieciństwa, w których nie było antybiotyków w zawiesinach, tabletek do ssania o smaku truskawkowym czy granulatów rozpuszczających się w ustach. W czasy w których, gdy nadchodziły pierwsze oznaki infekcji grzało się pod pierzyną, wypijało szklankę za szklanką obrzydliwego mleka z miodem i czosnkiem czy pozwalało nacierać się domowej roboty maścią ze smalcu i kamfory. Wszystko po to, by uniknąć antybiotyku. Bo recepta na antybiotyk dla dziecka oznaczało jedno:
I nie było mowy o zwymiotowaniu.
Nie było mowy o połknięciu tego paskudztwa na raty.
Taki trzylatek na początku lat dziewięćdziesiątych wiedział, że nie ma innej opcji – trzeba połknąć, popić na hejnał i dalej oglądać niemiecki Eurosport.
Że im dzielniej ten ohydny smak gorzkiego proszku zniesie, tym szybciej znajdzie się w piaskownicy lub na klatce schodowej wymieniając się resorakami lub karteczkami z segregatora.
Dzisiaj to nie trzylatek unika antybiotyku jak ognia, ale jego rodzice – bo przecież antybiotyk to ZUO. Ale czasami ZUO KONIECZNE.
Bo chociaż w podorędziu mamy aromatyzowane syropki, super-musujące tabletki i po prostu płynne postaci leku to maluchy się najzwyczajniej…wycwaniły.
One nie będą tego połykać. Nie-e!
To jest niedoble, to jest bleee…
Tata ble. Mama ble.
Przecież inne dzieci w reklamie żują gumy na gardło, a mama jakiegoś Kacperka z radia kupiła Kacperkowi lizaki na kaszel (sic!)
Jak we wszystkim co dotyczy dziecka – zachowaj spokój. Bezproblemowe podawanie dziecku niesmacznego leku przypomina trochę odciąganie kataru u dziecka. Wtedy też spokój jest wskazany! Nie możesz pokazać maluchowi swojego zdenerwowania czy niepewności. Taki niespełna dwulatek naprawdę to już ogarnięty człowieczek. Dużo rozumie, choć czasami mało artykułuje. Uprzedź go więc o swoim zamiarze. Wytłumacz, że jest chory, że nie chodzi do żłobka, że nie ma siły na zabawę – a ten z pozoru ohydny soczek naprawdę przyniesie mu ulgę.
Kiedyś w czasie jakiegoś szkolenia pt. “Jak nie wkur!@#$% pacjentów w aptece?” jakiś korpo-prelegent podał przykład wydawania pieniędzy.
Gdy istnieje szansa, że za chwilę wydasz pacjentowi 20 zł w dwudziestogroszówkach- uprzedź go o tym. Gdy tego nie zrobisz prawdopodobnie wyjmie Cię zza tej lady. Gdy jednak grzecznie przeprosisz go i zapowiesz, że za chwilę na ladzie wyląduje góra grosza usłyszysz, że nic się nie stało. To też pieniądze!
Sprawdzone i skuteczne!
Podobnie jest przy podawaniu leku dziecku.
Gdy nagle wyskoczysz zza rogu z łyżeczką wypełnioną najlepszym, aczkolwiek obrzydliwym tranem, szansa, że Twój malec ulegnie Twojemu podstępowi jest mała.
Z drugiej strony – jeśli masz opatentowany sposób na to, by wlać z zaskoczenia zahipnotyzowanemu przez Maszę i Niedźwiedzia dziecku kolejną dawkę ibuprofenu.
Nie wahaj się. Cel uświęca środki.
Czytaj również: Jak prawidłowo stosować antybiotyki?
Od pewnego czasu wdrażam w swoje życie filozofię kaizen, która zakłada wprowadzanie nowych nawyków do swojego życia małymi kroczkami. Jak to się ma z podawaniem niesmacznego leku dziecku? Po prostu zaczynaj naukę od prostych i tolerowanych przez malucha postaci leku. Najlepiej takich, które i tak przyjmować musi.
I nie chcę z Twojego malca zrobić lekomana!
Przykład? Witamina D w kropelkach. Sok z buraka domowej roboty, syrop z cebuli czy turbokisiel Pana Tabletki– to przecież też leki – ale z domowej apteki 😉
Gdy dziecko nauczy się grzecznie przyjmować takie leki, to istnieje większa szansa, że przełknie również gorycz tranu, gorzkiej zawiesiny z antybiotykiem czy oleju z czarnuszki 😉
Zauważyłem również, że dzieci, które jedzą różnorodnie i cały czas poznają nowe smaki znacznie łatwiej tolerują niesmaczne leki. Nie jest to jakaś naukowa prawda, bo przeprowadzone przeze mnie badanie było ankietowe, a grupą badaną było kilku zaprzyjaźnionych rodziców z dziećmi po godzinach (czyt. bez dzieci i będących trochę w czubie).
Kup strzykawkę. Wypełnij ją sokiem malinowym i nakarm nią nieużywanego już Misia Szumisia, lalkę Baby Dream, a jeśli masz w domu psa – to już w ogóle bomba! Nic tak nie cieszy jak zabawa na żywym organizmie 😉 To bardzo skuteczna metoda. Nauczyłem w ten sposób Amadeusza odciągania kataru, inhalacji i właśnie podawania niesmacznych z pozoru leków. Ale również wypluwania wody po płukaniu zębów czy dmuchania nosa w chusteczkę. To naprawdę działa, ale wymaga cierpliwości i kreatywności.
Czytaj również: Leki u dzieci- jak działają?
Gdy jest naprawdę ciężko spróbuj jakoś przemycić lek z jedzeniem. I nie mówię tutaj o bajecznie prostym przemycaniu probiotyków w jogurcie 😉
Zanim jednak zdecydujesz się zrobić cokolwiek tą metodą zajrzyj do ulotki. Tam w sposobie dawkowania możesz znaleźć informację, że:
Pamiętaj też, że niektórych leków nie można łączyć z określonymi pokarmami. Więcej pisałem o tym w tym artykule, ale dotyczył on raczej leków stosowanych u dorosłych. Gdy masz wątpliwości skontaktuj się z lekarzem – zadecyduje on czy przypadkiem strata we wchłanianiu nie będzie lepsza niż zupełna rezygnacja z leczenia.
Tabletki można podać z kawałkiem pieczywa – znacznie łatwiej się wtedy połyka. Starą i sprawdzoną metodą podawania niektórych leków – szczególnie tych gorzkich kropli – jest podawanie ich na łyżeczce cukru. Myślę, że każdy maluch będzie mile zaskoczony. Tylko błagam – nie zjedźcie mnie za ten CUKIER! Cukier to ZUO, ale niekiedy ZUO KONIECZNE.
https://www.instagram.com/p/BaGS3mrlH4X/
Są takie dni, gdy w starciu z maluchem czujesz się jak kucharze i barmani z San Marino, którzy wychodzą na murawę przeciwko Ronaldo i spółce. Nie rób wtedy nic na siłę. Gdy masz taką możliwość – odpuść maluchowi na chwilę, zwłaszcza wtedy gdy wyraźnie odmawia przyjęcia leku. Wróć z tematem w dogodniejszym momencie. Gdy będzie wyspany, najedzony, a jego objawy mniej nasilone. Oczywiście wszystko zależy od przypadku. Niekiedy przecież lek trzeba przyjąć tu i teraz.
Nie zmuszaj dziecka w jednym czasie do kilku nielubianych przez niego czynności.
Gdy ostatnio mycie zębów i kąpanie nie jest w TOP Najprzyjemniejszych rzeczy, które Twój maluch lubi robić w ciągu dnia – nie poprzedzaj nimi podawania leku. Wielce prawdopodobne, że utkniesz na starcie. Wyznacz priorytety – może kąpiel warto przestawić na następny dzień, a w jej miejsce powalczyć z podawaniem leku?
Czytaj również: Lek na odporność- jaki najtańszy?
I szukaj alternatyw. A jest ich sporo!
Nie wiem czy ta metoda jest zgodna z trendami nowoczesnego rodzicielstwa – ale wynagrodź dziecko za to, że dzielnie poradziło sobie z tranem, olejem z czarnuszki lub okropnym antybiotykiem w zawiesinie.
Ale rozsądnie dawkuj nagrody. Gdy będziesz robić to za często, lub nagradzać z byle błahego połknięcia dwóch kropelek, bezsmakowej witaminy D – maluch uodporni się na Twoje pochwały.
Nagradzaj naturalnie i adekwatnie do postawionej dziecku poprzeczki. Zbyt częste ŁAAAAAŁ. Suuuuuuper! Jesteś świeeeetny – może sprawić, że dziecko będzie oczekiwać za każdym razem motywacji z zewnątrz. A w przyszłym życiu będzie potrzebować głównie…motywacji wewnętrznej.
Poza dobrym słowem nagrodą może być:
Ale to takie połączenie ojcowskiego doświadczenia z aptecznymi przypadkami 😉
I codziennymi pytaniami – jak podać dziecku antybiotyk, Panie magistrze? Jak?!
Pamiętajcie, że dziecko uczy cierpliwości i wytrwałości.
Tego przede wszystkim nauczyło mnie ojcostwo.
Mam nadzieję, że wiedza, którą Ci przekazałem przyda Ci się w przyszłości i będziesz wiedzieć jak podać dziecku antybiotyk. STOP! Oby przydawała się jak najrzadziej, bo życze Tobie i Twoim pociechom dużo zdrowia. Jeśli jednak chcesz od czasu do czasu być informowany o takich wpisach – zostaw mi swojego maila. Nikomu go nie pokażę 😉
Jeśli masz jakąś ciekawą historię związaną z podawaniem niesmacznego leku swojemu dziecku napisz o tym koniecznie w komentarzu.
Hej
Artur