Jesteśmy pokoleniem, które większość część życia spędza przed różnymi ekranami. Czuje się częścią tego pokolenia, bo ekrany towarzyszą mi praktycznie przez cały dzień.
Budząc się rano sięgam po telefon, by sprawdzić kalendarz i listę rzeczy do zrobienia. W czasie pośpiesznego śniadania przeglądam portale informacyjne, by przez kolejne osiem godzin nieustannie wpatrywać się w ekran w pracy.
Po powrocie również nie daję odpocząć oczom – siadam do laptopa, by przygotowywać dla Ciebie wartościowe treści dotyczące sprzętów medycznych, racjonalnego leczenia dzieci i ojcostwa. Po kilkunastu godzinach ciągłego gapienia się w ekran, wreszcie przychodzi czas na odpoczynek!…Nie inaczej przed ekranem! – Artur eksploruje otchłanie Netflixa.
Suchość, zaczerwienie, łzawienie oczu, podrażnienie czy uczucie piasku pod powiekami – myślę, że przynajmniej raz w życiu doświadczyłeś takich objawów. Jeśli objawy były na tyle uciążliwe, że przeszkadzały Ci w codziennej aktywności, z pewnością udałeś się do apteki by szybko i skutecznie rozwiązać ten trapiący Cię problem.
Nieświadomie polegałeś na sponsorowanych artykułach w sieci, reklamie w telewizji czy opinii na forach. W ten sposób padłeś ofiarą czterech pułapek, które często pojawiają się podczas wyboru kropli do oczu.
Oto one:
No bo jakie krople do oczu masz używać? To logiczne, prawda? Owszem, zważywszy, że popularne krople z tetryzoliną dają natychmiastowy efekt. Przywracają śnieżną biel Twoim spojówkom, przynoszą im ulgę i poprawiają jakość widzenia. A jeśli coś jest skuteczne, działa od razu i jest wygodne, to co w tym złego?
Jak to w życiu bywa – wszystko co dobre, szybko się kończy. Podobnie jest z wspomnianymi kroplami, które pomimo świetnych efektów możesz stosować tylko przez krótki czas. Dlaczego?
Pamiętasz wpis o uzależnieniu od kropli do nosa Pana Tabletki? Krople do oczu z tetryzoliną działają analogicznie – obkurczają naczynia, zmniejszają obrzęk i w ten sposób zmniejszają przekrwienie. Ale podobnie jak w przypadku kropli do nosa długotrwale stosowane mogą prowadzić do niedotlenienia błony śluzowej oka.
Czytaj także: Zatkany nos- co się w nim dzieje?
Wielu ludzi z którymi spotykam się w aptece wychodzi z założenia – Kupuję rozsądnie, więc wybieram tańsze krople. Nie będę przepłacał za markę.
Niestety w przypadku kropli do oczu to błędne przekonanie. Kropelki za 5-8 zł są istotnie tanie, ale w większości przypadków są konserwowane np. chlorkiem benzalkoniowym.
Częste stosowanie kropli z konserwantami paradoksalnie nasila suchość oka i pogłębia problem zanim go zwalczać. Co gorsza konserwanty uszkadzają również szkła kontaktowe o czym przekonało się już wielu użytkowników ;-( Dlatego warto wybierać zawsze krople do oczu bez konserwantów.
Tańsze krople mają również ograniczony czas stosowania po otwarciu. Najczęściej jest to od 4-8 tygodni. Droższe krople bez konserwantów możesz stosować nawet 6 miesięcy po otwarciu.
Ale zaraz? Artur! Co ty za bzdury wypisujesz – krople bez konserwantów można stosować dłużej niż krople z konserwantami?! Przecież to się kupy nie trzyma!
Wielu pacjentów reaguje w ten sposób na moje próby wytłumaczenia im różnicy między tańszymi a droższymi kroplami nawilżającymi do oczu.
Magia kropli nawilżających bez konserwantów polega na użyciu specjalnie zaprojektowanych pojemników jednodawkowych, opakowań z filtrami, dzięki którym wyciskana kropla jest filtrowana i wyjaławiana. W ten sposób wykluczamy konieczność konserwacji, wydłużając jednocześnie przydatność do użycia po otwarciu.
Niestety bardziej zaawansowany pojemnik = wyższe koszty produkcji = wyższa cena kropli na półce aptecznej.
Czytaj również: Zielony katar u dziecka
Nasze oko jest bardzo złożonym i skomplikowanym narządem. Jego naturalny film łzowy ma odpowiednie pH i ciśnienie osmotyczne. Aby krople do oczu mogły być zastosowane na oko – muszą być niejako zgodne z warunkami panującymi na jego powierzchni.
Muszą być wolne od bakterii, mieć to samo pH i ciśnienie osmotyczne. Niestety takie warunki mogą spełniać wyłącznie przez ściśle określony czas, który zależy od zastosowanej technologii (patrz wyżej).
Stosowanie kropli niejałowych i pozbawionych izotonii grozi przykrymi konsekwencjami – w swojej zawodowej przygodzie w aptece miałem kilka przypadków silnego zakażenia oka, po zastosowaniu kropli po upływie terminu przydatności. Nic przyjemnego, tym bardziej nie wartego tych kilku zaoszczędzonych złotych.
Jako dziecko pamiętam jak moja babcia parzyła świetlik i kładła nam na oczy kompresy nasączone herbacianym naparem. Wiele firm buduje swoją markę właśnie w oparciu o sentyment do dawnych lat.
To dlatego w “mięsnym” znajdziemy “kiełbasę jak za gierka”, a w obuwniczym odświeżone Relaksy. Apteka niczym nie ustępuje wymienionym przykładom – na półkach dumnie prezentuje się Pyramidon (oryginalny lek w PRL nazywał się Piramidon), oraz “tabletki z krzyżykiem”, które pomimo zmiany składu nadal mają wielu swoich “fanów”.
Kropelki ze świetlikiem również wpisują się w ten marketingowy trend. Wielu producentów stara się wmówić Ci, że ziołowe wyciągi z oczaru, bławatka czy świetlika będą dodatkowo koić Twoje zmęczone oczy. Nie wierz im! Prawda jest jednak taka, że oko nie jest ukrwione i obecne w kroplach wyciągi nie mają prawa działać!
Czytaj również: Okulary dla dzieci- które wybrać?
Jak widzisz kupno prozaicznych kropli do oczu wymaga wiedzy i doświadczenia.
Na szczęście jesteś wyedukowanym klientem apteki, czytasz mądre blogi i wybierasz świadomie.
Jeśli masz kogoś w rodzinie – zwłaszcza starszą osobę – sprawdź jakie krople do oczu używa, pokaż mu ten wpis i udostępnij go na swoim Facebooku.
I pamietaj – dbaj o swoje oczy – to najcenniejszy narząd zmysłów.
Miłego dnia
Artur