W ubiegłym roku ostatniego dnia grudnia na Panu Tabletce opublikowaliśmy wpis o tym, których leków nie wolno łączyć z alkoholem.
Jak się później okazało, to był strzał w dziesiątkę. Wielu z Was dziękowało za ten wpis. Jego popularność przekroczyła nasze najśmielsze oczekiwania – był to jeden z najchętniej czytanych materiałów na blogu.
Zanim porwie Cię sylwestrowy melanż przeczytaj go koniecznie – ta wiedza może przecież przydać się przez cały przyszły rok.
Jeśli jednak z różnych względów Sylwestra spędzisz bez alkoholu przygotowałem dla Ciebie zestawienie pięciu, bezalkoholowych piw, które mogą uprzejmnić Ci ten czas.
A tak pomiędzy Bogiem a prawdą wpis ten przygotował dla Ciebie Przemek z blogu PiwnaNuta, z którym poznaliśmy się na mojej grupie Po Męsku o zdrowiu.
Nie jestem leniem – niepotrafię po prostu tak trafnie ubrać w słowa doznań smakowych. A Przemek robi to naprawdę konkretnie.
Zanim oddam mu jednak klawiaturę, chciałbym podzielić się z Tobą moją historią związaną z piwem bezalkoholowym
Jestem wielkim fanem bezalkoholowego piwa. Pamiętam nawet dokładnie dzień, w którym się nim stałem.
To była rocznica naszego ślubu z Auri.
A na czwartą rocznicę moja żona przygotowała mi nie lada prezent – pozytywny wynik badania poziomu gonadotropiny kosmówkowej we krwi.
Siedząc w naszej ulubionej restauracji, zajadając jak co roku krwistego steka w przypływie radości z bycia przyszłym ojcem z moich ust padło:
“Auri – nie będę pił alkoholu przez całą Twoją ciążę!”
Siedziałem tam z nią, z uśmiechem od ucha do ucha – zupełnie nieświadomy na jakie katusze właśnie siebie skazałem.
Dumny ze swojej deklaracji zamówiłem do obiadu – bezalkoholowego Lecha. Kiedy zanurzyłem swoje usta w złocistym zeroprocentowym leszku, zrozumiałem, że łatwo nie będzie.
Nie poddałem się jednak. Postanowiłem jak najszybciej znaleźć alternatywę.
Kto szuka, nie błądzi!
Przez te 8 miesięcy znalazłem naprawdę sporo naprawdę dobrych bezalkoholowych piw, które nie tylko da się pić, ale można się w nich zakochać.
I tak powstało to zestawienie.
Te 5 piw to mój wybór. Skonsultowałem go z Przemkiem, który potrafi o piwie powiedzieć znacznie więcej od mojego “no…zajebiste!”
Moja ocena 9/10
Totalny hit tego lata. Browar w Miłosławiu zdeklasował konkurencję i zostawił ją daleko w tyle niczym Usain Bolt. Piwo jest koloru słomkowego, z drobnopęcherzykową pianą. Aromat bucha cytrusami, grejpfrutem. W tle wyczuwalna jest zielona herbata. Pierwszy łyczek i na języku ląduje średnio wysycony trunek z fajną goryczką. Kolejny łyk przynosi zieloną herbatę, troszeczkę żywicy i cytrusy. Im dłużej człowiek pije, tym bardziej pojawia się uczucie ściągania, jak przy mocnej herbacie. Gdybym nie wiedział, że to jest piwo niskoalkoholowe, to bym nie zgadł. WOW!! 6
Moja ocena: 8/10
Lekkie, żytnie APA jak to określa sam producent. Po otwarciu butelki i przelaniu do szkła ukazuje nam się złocisty, ciut mętny trunek. Aromat jest intensywny jak na piwo niskoalkoholowe. Iglaki, cytrusy i żywica. No to siup, jak to mówią. Od poprzednika jest mniej nagazowane. W smaku jest na pierwszym planie grejpfrut, cytrusy oraz delikatna żywica. Jest troszeczkę ostrzejsze w smaku od poprzednika, z wysoką choć krótką goryczką. Z 1 na 100 jest ten minus, że bywają bardzo, ale to bardzo nierówne warki. Jako ciekawostkę dodam, że istnieje również wersja z pigwowcem i miodem. 5
Moja ocena: 5/10
Niskoalkoholowy, izotoniczny 😉 twór ze stajni Carlsberga. Ogólnodostępny we wszelakich zwierzopodobnych sklepach. Napis izotonik na pewno przykuwa uwagę sportowców 😉 . Psssss, otwieram puszkę i przelewam piwo do szkła. Pierwsze co się rzuca w oczy to potężna czapa piany oraz mętny, pomarańczowy kolor. Wygląd jak na witbiera przystało. Pachnie landrynkowo, z domieszką cytrusów i kolendry. Smakuje hmmmm podobnie, słodko. Nie jest to jakaś rewelacja, ale jest w stylu każdego, kto chce się napić czegoś więcej niż pustego niskoalkoholowca. Z doświadczenia wiem, że wielu ludziom smakuje piwo pszeniczne 😉
Moja ocena: 5/10
Piwo bezalkoholowe w stylu New England IPA. Pierwsze co cechuje to piwo to mętność czyli tak jak na Vermonta przystało. Pachnie bardzo soczyście, ananasowo z domieszką grejpfruta. W smaku jest troszeczkę gorzej, ale nadal przyjemnie. W porównaniu z poprzednikami to ma mało ciała. Lekkie, ale wytrawne.
Moja ocena: 8/10
IPA z imbirem i czerwonym pieprzem. Podobnie jak w Zerpointcie mamy piwo lekko zamglone o słomkowej barwie. Po przelaniu piwa do szkła w powietrzu unosi się bardzo przyjemny aromat imbiru oraz czegoś korzennego. Po zabełtaniu szkłem wychodzi jeszcze trochę coś tropikalnego. W smaku jest podobnie. Na języku zostaje imbir oraz owoce tropikalne. Fajne, rześkie, praktycznie bez zalegającej goryczki. Idealne dla miłośników ostrzejszych smaków.5
Jeśli tak ja naprawdę uwielbiasz smak piwa i nie liczą się dla Ciebie specjalnie procenty to sięgnij po piwo bezalkoholowe. Takie piwo:
I co najważniejsze. Częste picie piwa alcohol-free nie uzależnia i nie powoduje problemów z płodnością
! Możesz je pić bez ograniczeń! Dla mnie bomba!
Na koniec chciałbym Ci życzyć udanego Sylwestra.
Bez względu na to czy porwie Cię melanż czy tak jak ja spędzisz go wciągając kolejny odcinek Dark na Netflixie z bezalkoholowym Kormoranem w ręku 😉
A w Nowym Roku? Tak po męsku – zdrowia i pociechy z najbliższch! Bo nie ma nic ważniejszego na tym świecie!
Artur