Niemal codziennie, kilkanaście razy w pracy, co najmniej kilka razy przez telefon i parę razy na Facebooku słyszę hasło “słaba odporność” i mniej więcej takie słowa:
Wykonywany zawód nauczył mnie, że zamiast słyszeć trzeba słuchać i najlepiej zadać kilka szczegółowych pytań. Szukając odpowiedzi na powyższe pytania zawsze zadaje od siebie kilka dodatkowych: pytań:
I zazwyczaj wtedy okazuje się, że odporność dziecka jest różnie interpretowana przez różnych rodziców.
Są tacy jak ja z moją Aurelią, którzy gile pod nosem i 1-2 dniowy kaszelek nie zaliczają do “chorowania”, a jeśli nie ma innych objawów współistniejących i dzieciaki czują się dobrze to zakładają kalosze, płaszcz przeciwdeszczowy i podłączają węże do kuchni błotnej w ogrodzie.
Są również i tacy, którzy każde kichnięcie, chyrlanie czy katar traktują jak zbliżającą się apokalipsę, zamykają się na 4 spusty, zamykają okna, podkręcają temperaturę na piecu, inkubują, w miedzy czasie zamawiając wizytę domową u swojego pediatry.
Oczywiście są to pewne skrajności i jest cała masa rodziców, którzy są gdzieś pomiędzy wyluzowanymi ignorantami (czyli nami), a zlęknionymi hipochondro-inkubatorami.
Czytaj również: Co tak naprawdę dzieje się w nosie Twojego dziecka podczas infekcji?
Po co o tym piszę?
A to dlatego, że wielu z nas ma źle zakotwiczoną definicję dobrej odporności. A jeśli mają wypaczony obraz odporności to później w kontakcie z lekarzem taka mama czy tato podają wypaczone objawy:
Praca w aptece nauczyła mnie, że słowa mają potężną moc. I kiedy lekarz zbiera od rodziców taki wywiad, to później na recepcie znajdują się antybiotyki, sterydy wziewne i silne syropy przeciwkaszlowe. Zupełnie nieświadomie przekazując mocno przerysowane objawy lekarz (w dobrej wierze) wytacza przeciwko wyimaginowanej super-infekcji potężne działa.
I zaczyna się pętla.
Antybiotyk za antybiotykiem.
Często słyszę, że albo lekarz gówno się zna, bo nic nie zapisał, albo słyszę narzekania, że pisze tylko sterydy i antybiotyki. Jeśli tak jest – zatrzymaj się, zastanów się czy to przekazujesz lekarzowi na pewno oddaje prawdziwy obraz infekcji. Czy czasami nie wyolbrzymiasz (my rodzice lubimy się licytować kto ma gorzej)? Czy tak obiektywnie rzecz biorąc dziecko przelewa się przez ręce i ledwo żyje? I wtedy dopiero wydaj osąd.
Czytaj również: Videotest aspiratora Nosiboo Pro
Chorowanie u dzieci jest czymś normalnym. Jest nieodzownym elementem rozwoju dziecka. Jest treningiem dla młodego organizmu, który zaprocentuje w przyszłości. Kiedy przyjdzie mu zmierzyć się z zagrożeniami środowiska, smogiem, tragicznym żarciem, innymi chorobami zakaźnymi, stresem i pędem życia.
Odważna teza.
Wiem!
Ale młodsze dzieci (do 3. roku życia) chorują 6-8 razy w ciągu roku i uwierz mi nie jest to jakimś odstępstwem od normy. Nie słuchaj innych rodziców! Bo albo ukrywają choroby swojego dziecka, by nie wyjść na złego rodzica i poprawić swojego ego. Albo wręcz przeciwnie wiecznie narzekają, bo oni mają najgorzej. Złe emocje zarażają, a dzieci bezbłędnie wyczuwają gorsze chwile rodziców. Zresztą napięta atmosfera się udziela, a maluch ma słabsze zdolności adaptacyjne i stres bardzo mocno na niego wpływa, co z kolei rzeczywiście pogarsza…odporność. To taka dygresja – domowego psychologa-amatora 😉
Powyżej 3 roku życia dzieci chorują już rzadziej. Normą wtedy jest chorowanie max. 2-4 razy w roku.
Czytaj również: Jak spaliny diesla niszczą zdrowie Twojego malucha?
Bardzo łatwo. Wystarczy oprzeć się na kryteriach ekspertów z dziedziny pediatrii i niedoborów odporności np. Europejskiego Towarzystwa Niedoborów Odporności (ang. EFIS).
I właśnie to towarzystwo opracowało kryteria według których można oceniać odporność dziecka.
Nie?
To w takim razie Twoje dziecko ma normalną odporność. Adekwatną do wieku, która dopuszcza możliwość infekcji w sezonie żłobkowo-przedszkolnym.
Czytaj również: Najtańszy lek na odporność ever!
Nie będę wdawał się w szczegóły. Ale wymienię kilka kardynalnych rzeczy do ogarnięcia w tym temacie, które można określić jednym słowem HIGIENA ŻYCIA DZIECKA:
Jesteś w stanie to zapewnić dziecku albo spełniasz już te 4 punkty?
W takim razie wszystko u Ciebie w porządku, możesz spać spokojnie, tak trzymaj i przestań narzekać.
Pamiętaj, że głupi ludzie rozmawiają o innych, mądrzy o faktach, a wybitni o ideach.
Nie daj sobie wmówić, że potrzebujesz “czegoś na odporność”.
Bo to wszystko masz w zasięgu ręki i zupełnie za darmo.
Wystarczy, że spojrzysz na zdrowie dziecka z innej perspektywy niż Twoja rodzina i znajomi.
I przestaniesz gonić za króliczkiem z tabliczką na szyi z napisem “Dobra odporność”.
Dzięki za dzisiejszą lekturę!
Cześć!
Artur